W głośnikach bas z sopranem mieszają się jak dżin z tonikiem

Siedzę wygodnie rozparty w fotelu
wzrok zatopiony w poruszanej wiatrem przestrzeni  
Myśli w pełnej szklance brandy
pić albo nie pić a jeśli…
Nie takie pytania są dzisiaj passe
nie wypada przecież odmawiać sobie

W głośnikach bas z sopranem mieszają się
jak dżin z tonikiem
Wybrzmiewa głos artysty  
„Idąc cmentarną aleją szukam ciebie mój przyjacielu
odszedłeś bo byłeś słaby jak suchy liść…”


Nie odrywam wzroku od szaleństwa wiatru
moczę usta niczym spragniony wędrowiec
Potem tonę
w zmąconym świecie za oknem

                                                – zostają wypalone sumienia